19-11-2007
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Dobry krem to podstawowy kosmetyk na toaletce każdej – nie tylko dojrzałej - kobiety. Półki w drogeriach uginają się pod ciężarem słoiczków i tubek z coraz to nowymi osiągnięciami współczesnej kosmetologii, a my dostajemy zawrotu głowy zastanawiając się, który z nich wybrać. Czy droższy zawsze oznacza lepszy? Czy ilość „cudownych” składników zawartych w kremie ma jakieś znaczenie? I jak naprawdę jest z tą ich „cudownością”?
Czy w ogóle powinnyśmy używać kremów przeciwzmarszczkowych? Oczywiście tak, preparaty te zawierają bowiem więcej składników odżywczych niż zwykłe kremy nawilżające. A nasza skóra z wiekiem ma niestety coraz większe wymagania: oprócz substancji nawilżających potrzebuje także np. folacyny, retinolu czy witamin.
Nie wierzmy jednak w to, że krem – nawet ten z najwyższej półki - powstrzyma starzenie się naszej skóry. Może on co najwyżej nieco ten proces przyhamować i sprawić, że objawy starzenia (czyli przede wszystkim zmarszczki) staną się mniej widoczne.
Większość preparatów przeciwzmarszczkowych spulchnia skórę, co powoduje „wypchnięcie” zmarszczek od wewnątrz. Jest to efekt krótkotrwały, ale systematyczne stosowanie kremu rzeczywiście pomaga spłycić już istniejące zmarszczki. Podobnie jest z kremami i maseczkami liftingującymi: zawierają one na ogół białko, które po wyschnięciu na skórze napina ją i wygładza, ale tylko na kilka godzin.
Czy naprawdę musimy – jak to zalecają producenci – stosować preparaty pochodzące z tej samej serii? Niekoniecznie. Serie są tak komponowane, że zawarte w nich składniki uzupełniają się, jeśli jednak używamy kosmetyków droższych firm możemy mieć problemy nie tyle ze skórą, co z comiesięcznym zamknięciem budżetu… Kosmetyczki radzą: lepiej wydać więcej pieniędzy na dobre kremy na dzień i na noc i dołączyć do nich tańsze mleczko i tonik, niż kupować serie tanich preparatów nieznanych i – co najważniejsze – nie sprawdzonych marek.